Przejdź do głównej zawartości

Zobacz, jak znikam.

Widzicie jak ludzie znikają?



3. miejsce zajmuje samobójstwo na liście przyczyn śmierci na świecie dla osób w wieku od 15 do 44 lat.
1 na 15 Europejczyków cierpi na depresję.
1,7 razy to wzrost punktów procentowych samobójstw wśród osób poniżej 24. roku życia w latach 2012-2014 w Polsce (z 1271 do 2213).



Nie mam zamiaru nikogo straszyć, a jedynie pokazać skalę problemu. Nie dbamy o swoją higienę psychiczną. Wydaje mi się, że jeżeli od dziecka uczono by nas, jak radzić sobie w sytuacjach podbramkowych, jak przyjmować krytykę, ujarzmić stres i przesiewać negatywne komunikaty - liczby powyżej mogłyby wyglądać zupełnie inaczej. Niestety mało słychać o wprowadzaniu do szkół zajęć z higieny psychicznej - a jeśli coś takiego ma miejsce, to nie jest prowadzone dość rzetelnie. Dlaczego tak wiele osób wciąż ignoruje fakt, że jakość naszego życia zależy od naszego samopoczucia, a nasze samopoczucie to jedna z najważniejszych kwestii, o które powinniśmy dbać każdego dnia? To już nie jest kwestia jakiegoś hobby, czy mody na coaching. Do cholery, przecież to podstawowa ludzka potrzeba, dlaczego tak wielu osobom nie przechodzi to przez gardło?
Pamiętacie z lekcji historii te epidemie chorób, które przetaczały się przez Europę? Kilka epidemii dżumy, czarna ospa, cholera i tyfus zabijały miliony osób w przerażającym tempie. Obecnie mamy depresję. Działa dużo mniej spektakularnie: żadnego plucia krwią, gorączek i spazmów. Depresja objawia się głównie obniżeniem nastroju (smutkiem, przygnębieniem, niską samooceną, małą wiarą w siebie, poczuciem winy, pesymizmem, u części pacjentów myślami samobójczymi), niezdolnością do przeżywania przyjemności (anhedonią), obniżeniem napędu psychoruchowego (spowolnieniem), zaburzeniem rytmu dobowego (bezsennością lub nadmierną sennością) lub zmniejszeniem apetytu (def. z wiki).  Depresja nie ma twarzy i atakuje po cichu, w samotności, w niemocy, w stresie. Wpycha się do Twojej głowy i powoli wyniszcza Cię od środka.
Jaki jestem? Nic nie warty, bezużyteczny, żałosny. Ten obcy głos nie da Ci pomyśleć o niczym innym. Ludzie radzą: “Przestań być smutny”, a ty już nie wiesz, komu chcesz wtedy bardziej podciąć żyły - tym ludziom, czy sobie. Tego nie da się po prostu wyłączyć. Depresja to choroba, która wymaga leczenia! Na dodatek, trudna do wykrycia na pierwszy rzut oka. To, że ktoś ma depresję nie oznacza, że siedzi w kącie i płacze, albo snuje się jak zmora. Osoby dotknięte tą chorobą potrafią śmiać się razem z tobą, często dużo się uśmiechają, nie chcą dawać innym powodów do zmartwień. Wyobraź sobie rodzinę, która organizuje spływ kajakowy. Wszyscy są bardzo roześmiani. Myślisz sobie: “Jacy szczęśliwi ludzie.” Dwa dni później, żona znajduje ciało swojego męża wiszące na sznurze na strychu. A wyglądali na takich szczęśliwych. Takie przypadki są wręcz nagminne. Jedyny pozytywny akcent jest taki, że 80-90% pacjentów podejmujących leczenie przeciw depresji z czasem dochodzi do siebie. Jeżeli znasz osoby dotknięte depresją, nie bagatelizuj problemu.
Nie jestem specjalistką, dlatego nie będę drążyć tematu. Miałam jednak wielką potrzebę zwrócenia uwagi na liczby, bo naprawdę mną wstrząsnęły (link do ZobaczZnikam). Przeraża mnie, jaką skalę ma ten problem, a jak mało chcemy o tym mówić na głos, szczególnie w Polsce. Ignorujemy nasze potrzeby psychiczne, ignorujemy potrzeby innych. Czasem nie przejdzie nam przez myśl, że ludzie w naszym otoczeniu też mają problemy. Nie chodzi mi o to, żeby nazwać teraz wszystkich ignorantami - często ten brak zrozumienia jest spowodowany zagłębianiem się w spiralę autodestrukcji i niską samoocenę, przez którą nie możemy uwierzyć, że inni mogą czuć się równie podle. Czasem jesteśmy za bardzo pochłonięci biegiem życia, nauką, pracą, żeby zauważyć, jak ktoś sobie po prostu znika.
Nie wiem za wiele o depresji w jej poważnym stadium, ale wiem jak radzić sobie z tym od czego wszystko się zaczyna - depresją przedkliniczną, czyli powszechniej mówiąc - wszechogarniającym smutkiem i zrezygnowaniem.
Dlaczego jesteśmy smutni? Piętrzące się niepowodzenia, rzeczy nie układają się tak, jak trzeba, w głowie totalny chaos i wielka, wielka bezradność. A nawet jeśli nie czujemy się smutni? Ani smutni, ani szczęśliwi, tacy… nijacy? To też jest problem! Gdybym miała określić stany, które dręczyły mnie zdecydowanie za często i za długo przez to moje nie za długie życie, to użyłabym właśnie tego słowa. Nijakość jest stanem zdecydowanie bliższym smutkowi niż szczęściu, a towarzyszy mu totalne stłumienie emocjonalne. Niby potrafisz się cieszyć, ale jakoś tak nie do końca. Niby widzisz piękno, ale nie potrafisz go poczuć całym sobą. Niby jest ci często jakoś tak źle, ale nawet nie potrafisz zapłakać. Bardzo długo szukałam sposobów, na poradzenie sobie z tym dziwnym stanem, aż w końcu do mnie dotarło - ja po prostu nie lubiłam siebie i strasznie się wszystkiego bałam. Mój organizm tak reagował, bo ciągle się psychicznie hamowałam.
Określenie problemu bardzo pomaga w radzeniu sobie z nim. Powiem szczerze, że ta podróż, którą sobie funduję, czytając i oglądając ludzi wypowiadających się na różne kwestie związane głównie z higieną psychiczną, jest najlepszym “marnowaniem” wolnego czasu. Biorę z tego bardzo wiele i kończę w lepszym nastroju. Pomyślałam więc, że nie powinnam zatrzymywać tej wiedzy tylko dla siebie, szczególnie po tym, jak powyżej narzekałam na powszechne ignorowanie problemu. Od tego momentu będzie już tylko przyjemnie, obiecuję.


Pasja do życia, energia, pewność siebie, wiara we własne możliwości, sprawowanie opieki nad sobą i innymi, wyrozumiałość, wewnętrzny spokój - to są cechy ludzi szczęśliwych, którzy dbają o swoją psychikę. Brzmi świetnie, ale i… nieosiągalnie? Niekoniecznie, ale o tym w następnym wpisie.

obrazki na stronie: http://flyartproductions.tumblr.com/

Komentarze

  1. WOW ! Fantastyczny, mocny post ! Lubię takie ! Masz 100% racji. Ludzie w ogóle nie dbają o swoją psychikę. Jeśli boli nas gardło i mamy gorączkę to jest dla nas oczywiste aby udać się do lekarza, jeśli boli nas ząb idziemy do dentysty, ale kiedy jest nam źle samym ze sobą, kiedy życie nas przygniata nikt nie pomyśli aby udać się do psychologa, psychiatry bo to wstyd ! Przecież to normalny lekarz ! Brak zdrowia psychicznego blokuje nam drogę do wszystkiego ! Szkoda, że ludzie o tym zapominają, bo tak jak mówisz, mamy obecnie plagę ludzi z depresją i załamaniem. I będzie coraz gorzej, bo i czasy będą coraz cięższe. Przykre ale prawdziwe :(
    Fajnie, że poruszasz takie tematy ! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego warto wstać z łóżka?

Przelewanie myśli na papier rozwija mnie bardziej niż rozpatrywanie ich nieustannie w głowie. Dopiero kiedy nadam im kształt, zaczynam dostrzegać ich trafność lub durnowatość. Rozmyślam naprawdę dużo, przez co czasem odlatuję i zawalam niektóre przyziemne sprawy. W liceum mówili mi, że filozofuję. Zawsze miałam wrażenie, że jest to społecznie niepożądane. Zgaduję, że to ze względu na brak użyteczności dla otoczenia. Bywa, że się rehabilituję i podrzucam wam kilka złotych myśli, żebyście wiedzieli, co robię, kiedy do mnie mówicie, a ja nie reaguję. Problem jest taki, że czym więcej myślę, tym głupsza się czuję. Sokrates i jego “Wiem, że nic nie wiem” przekonuje mnie, że to nie takie złe. Teksty i notatki urwane w pół zdania, bo “już nie wiem, co o tym myśleć”, sprawiają, że tracę motywację do tworzenia czegokolwiek. Są jednak kwestie, na które mam dość stałe i niezmienne poglądy. Jedną z nich jest przyjaźń. Przeczytałam ostatnio książkę, którą sprezentowała mi moja przyjaciółka. D

O potrzebie bycia zupą pomidorową

Jest takie powiedzenie, które usłyszałam po raz pierwszy dopiero na studiach: “Nie jestem jak pomidorowa, żeby mnie wszyscy lubili”. Znam kilka osób, które nawet takiej powszechnie lubianej pomidorowej nie przyjmują na poniedziałkowy obiad. O czym to świadczy? Antagoniści pomidorowej to hejterzy? A co oni poradzą na to, że ich kubki smakowe (pomimo licznych prób) pomidorowej za kunszt smaku nie uznają? Nie istnieje taka rzecz, która by odpowiadała każdemu w jednakowym stopniu, a już na pewno nie istnieje taka osoba. Nie ma absolutnie żadnej możliwości, żeby każdemu odpowiadał twój strój, fryzura, tatuaże, twój sposób wypowiadania się, myślenia, stan twojego konta bankowego, poglądy polityczne i życiowe, o wzorze na skarpetkach nie wspominając. “Wszyscy tylko krytykują, a w sobie to nie widzą wad!”, pomyśleli wszyscy. Tyle, że ci wszyscy ludzie, to właśnie my: -ja, która to piszę, -ty, który to czytasz.  Ocenianie leży w naszej naturze od zajarania dziejów, a w dobie fejsbuka, twitter